Translate

środa, 19 grudnia 2012

Wędkowanie podlodowe, przyjemne, bezpieczne i praktyczne


            Grudzień to początek sezonu podlodowego. Z reguły w tym miesiącu tafla lodu umożliwia w miarę bezpieczne wędkowanie. Po przyjściu na łowisko wchodzę na lód, zawsze upewniam się, co do jego wytrzymałości. Najlepiej pierzchnią ostukuję zamarzniętą taflę od brzegu lub nawiercam otwory świdrem. Gdy jednak mam wątpliwości używam linki asekuracyjnej lub długą deskę, czy drąg. Niebezpieczny może być lód, który nie przekracza 10cm. Pamiętajmy że bezpieczeństwo przede wszystkim.
            Zamarznięta woda to nieograniczony dostęp do każdego zakątka. Wiadomo, że płoć i okoń najlepiej biorą na pierwszym lodzie. W tym pierwszym okresie zimy można pobić życiowy rekord.
Do wędki podlodowej bardzo ważnym elementem zestawu jest żyłka. Wybieram jedynie te miękkie, wytrzymałe i odporne na mróz. Najczęściej używam żyłki nie grubszej niż 0,14. Wędkę podlodową wybieram w zależności, na jaką rybę się nastawiam. Najczęściej łowię takimi metodami jak: spławik, błystkę podlodową  oraz mormyszkę.
       Technika spławikowa nie odbiega dużo od normalnego zestawu spławikowego, jak przeważnie używamy latem. Na pewno musi być cały zestaw, a zwłaszcza spławik bardzo czuły na brania. Spławik wędki tak obciążam, by podczas temperatury powietrza oscylującej poniżej zera był zanurzony na dwa, trzy milimetry poniżej poziomu wody, a w przypadku temperatury powietrza oscylującej powyżej zera był wynurzony. Tak skonstruowany zestaw lokuje blisko dna, lub na dnie. Jest to uzależnione od gatunku ryby. Jako przynęty używam różnego rodzaju ciasta, pasty jak i zwierzęcego typ. ochotka. Bardzo często zanęcam kilka dni przed pierwszym łowieniem.

       W metodzie na błystkę,zestaw musi być nieco mocniejszy. Taktyka prowadzenia błystki podlodowej mam następującą: blaszkę kładę na dnie i kilka razy podnoszę do pionu. To powinno zdenerwować rybę. Następnie wolno podnoszę ok.10cm. i kładę z powrotem. Dopiero jak to nie da rezultatu prowadzę nieco wyżej, jednak cały czas bardzo powoli. Używam przeważnie błystek własnego wyrobu. Wycinam je z blachy, którą lekko wyklepuje, wlewam we wgłębienie ołów, a następnie maluje, według własnego upodobania.


           Ryby równie bardzo dobrze biorą na mormyszkę, najczęściej z ochotką. Jest to moja najbardziej ulubiona metoda. Sprzęt do tej techniki jest bardzo specyficzny, ale nie jest trudny. Do takiego zestawu jest potrzebna żyłka, ja używam 0,12mm. Dodatkowo na wędce montuje czujnik, potocznie zwany „kiwak”(z rosyjska kiwok), z mocowaniem bocznym. Osobiście polecam z szczeciny dzika, jak dla mnie niezastąpiony. I nic innego nam nie pozostaje jak zawiązać do żyłki mormyszkę. Mormyszek na rynku jest od koloru do wyboru i o różnej wadze. Dobieram je w zależności od głębokości i uciągu wody. Nastawiam się na konkretny gatunek i skutecznie łowię okonia, leszcza lub płoć. Każdy z tych gatunków ryb wymaga osobnego podejścia. 

         Łowienie zaczynam od stukania w dno, zauważyłem, że taki ruch i hałas intryguje ryby zwłaszcza okonie. Potem wprawiam mormyszkę w możliwie szybkie drgania, płynnie podnosząc ją i opuszczaiąc na wysokość ok. 10-15cm. Staram się to robić nadgarstkiem, a nie tylko samą szczytówką. Jeżeli ryby nie biorą przy dnie, szukam ich, co 0,5m. podnosząc stopniowo przynętę aż pod sam lód. Inaczej się łowi leszcza. Na początku stukam mormyszką w dno, tym razem nie po to, żeby hałasować, tylko żeby poruszyć muł. Prowadzę mormyszkę dużo wolniej niż przy łowieniu okoni i nie podnoszę jej nigdy wyżej niż ok. 5-8cm. nad dno. Po każdym opuszczaniu kładę mormyszkę na dnie i oczekuję ok. 5 sekund. Brania są wyraźne i łatwe do zacięcia. Jeżeli nie łowię leszcza do 15min. Przenoszę się na następne miejsce. Pamiętajmy, że bez nęcenia nie ma skutecznego łowienia pod lodem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz